wtorek, 9 lipca 2019

Wstęp



Ciepłe, poranne promienie słońca wpadały przez siatkę na komary na lekko opaloną twarz śpiącego bruneta. Dni na wyspach zawsze były ciepłe, a powietrze wilgotne, przez co mało kto cierpiał na bezsenność czy duchotę w tym raju. Dipper nigdy nie pomyślałby, że sam z siebie w ciągu wakacji będzie wstawał o tak bestialskiej porze. Piąta rano to zdecydowanie nie byłaby dla chłopaka normalna pora do pobudki, gdyby nie fakt, że mieszkał na farmie swoich wujków, a pracy było w bród. Temperatura południami również nie rozpieszczała, co dodawało jedynie motywacji ludziom przebywającym na wyspie, aby wypełźli spod cienkiej kołdry wcześniej.
Chłopak uchylił senne powieki odsłaniając zielone tęczówki. Niechętnie przewrócił się na drugi bok i sięgnął ręką pod poduszkę, pod którą znajdował się telefon. Włączył na chwilkę wyświetlacz i zerknął na zegarek. Miał jeszcze kilka minut do pełnej godziny, więc odetchnął w głębi ducha. - Jeszcze kilka minut błogiego dosypiania i wtulania się w pierzynę.
Cicha symfonia świerszczy, ptaków i wiatru była zdecydowanie bardziej kojąca, niż jakakolwiek istniejąca muzyka relaksacyjna na świecie. Jedynym odgłosem jeszcze bardziej uspokajającym mógłby być szum wody, jednak najbliższy wodospad czy rzeka znajdował się kilometr lub dwa od głównego domku siedziby rodziny Pines. Było to jedyne miejsce z dostępem do prądu, internetu i kuchni. Ba! Kuchnia, internet i prąd nie były jedynymi luksusami w tym domku. Do luksusów należała również prywatna łazienka - której w domku ogólnym nie było.
Nim zielonooki zdążył powrócić do świata snów, telefon zaczął wibrować i brzęczeć, a z niewielkich głośniczków zaczęła wydobywać się znienawidzona melodia, odbierająca chęć do życia nawet największym optymistą. Chłopak wyłączył budzik i sturlał się na wpół śpiący z materaca. Wylądował kolanami na starych deskach, po czym podniósł się chwiejnie i niechętnie pościelił łóżko, poprawił dodatkową siatkę na komary od meblu i odłączył od ładowarki swój telefon. Odchodząc zostawił łóżko idealnie pościelone i szczelnie zamkniętą osłonkę przeciwkomarową.
Nim Dipper zszedł na dół chwycił rozwieszoną na krześle od biurka swoją czerwoną bluzę na krótki rękaw, a z jednego z kilku pojemników wyciągnął długie spodnie. Bez zbędnych ceregieli nałożył je na bokserki, w których spał, a bluzę ubrał na opalony tors. Poprawił swój nieśmiertelnik i wyszedł z pokoju.


________
Zapraszam na mojego wattpada: Saksoia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz